Playlist

14 sierpnia 2014

Rozdział 69..

Rozdział 69..



Weronika P.O.V





 Nagle usłyszałam huk na dole a dokładniej silne trzaśnięcie drzwiami..

 Natychmiast zerwałam się z łóżka..

 Powoli krocząc ku drzwiom..

 Nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz jego matka stała cała zalana łzami..
 Nie wiedziałam co się dzieje..
 Byłam wystraszona albo i przerażona..
 Czułam niepokój z jej strony..
 Tylko czym on został wywołany?
 ~ Boże Pattie co Ci się stało?
 ~ Mi nic..
Pociągnęła nosem wycierając spływające po policzkach łzy..
 ~ To komu?
 Mogło się stać wszystko ale nigdy nie przypuszczałabym że to co mi powie zniszczy wszystkie moje plany stawiając na nich nowe priorytety..
 ~ Justin on .. - zaszlochała patrząc na mnie tymi oczami.. - on próbował popełnić samobójstwo ..
 W moich oczach zebrały się łzy a świat zaczął mi wirować..
 ~ To nie może być prawda..
 Cichy szept wyrwał się z moich ust..
~ Jest w szpitalu Saint John's Health Center**
 Wtedy poczułam jak mój świat się zawala w jeden sekundzie poczułam jakbym ja umarła..
 Wiedziałam jedno..
 Muszę się z nim zobaczyć..
Natychmiast..
~ Jadę do niego..
~ Jadę z Tobą..
Powiedziała jego matka..
Przytaknęłam głową..
Chwyciłam bluzkę i na nogi założyłam buty po drodze chwytając kluczyki..
Wsiadłam do auta po chwili to samo zrobiła kobieta i natychmiast udałam się w kierunku szpitala..
Nie myślałam teraz racjonalnie..
Przed oczami miałam tylko jego twarz..
W oczach zebrały mi się łzy na samą myśl o tym..
Powoli spływały w dół po policzkach..
To moja wina...
Wiedziałam już gdzie teraz muszę być...
~ Jesteśmy..
Powiedziała jego matka..
Natychmiast jak poparzona wysiadłam z samochodu i w pośpiechu go zamykając..
~ Na którym piętrze leży ?
Zapytałam wchodząc do szpitala..
~ Drugie piętro dwieście sześć ale nie wpuszczą Cię leży na Oiomie..
~ Będą musieli..
Podbiegłam do windy ignorując wścibską recepcjonistkę..
Wsiadłam do windy a matka szatyna rozmawiała z kobietą ..
Pojechałam na dane piętro migiem wysiadając i szukając sali..
Białe drzwi 206...
~ To tutaj..
Podeszłam biorąc głęboki wdech..
Gdy miałam już pchnąć drzwi z nich wyszła średniego wieku kobieta ..
~ A pani czego tutaj szuka?
~ Co z nim?
~ Pani jest kimś z rodziny?
~ Tak! Wpuśćcie mnie do niego!
Podniosłam ton głosu i próbowałam ją ominąć jednak nie pozwoliła mi wejść..
~ Kim Pani jest dla niego ?
~ Skończcie pierdolić tylko dajcie mi do niego wejść !
~ Proszę się uspokoić to szpital, inaczej będę zmuszona wezwać ochronę..
~ Niech Pani nie przesadza chcę wejść do niego!
Zamiast się kłócić mogłaby mnie wpuścić wreszcie do niego..
~ To niech mi Pani odpowie na proste pytanie kim jest dla niego?
Wskazała głową na drzwi..
Szczęka opadła mi do ziemi a nawet i niżej o ile dałaby radę ..
~ Czy Pani do jasnej anielki jest tak za przeproszeniem tępa czy udaje? Nie poznaje mnie Pani? Jestem jego kobietą, jego żoną i mam prawo do niego wejść a Pani ma gówno do gadania!
Otworzyła szeroko oczy nie dowierzając..
~ Zdziwiona? Trudno a teraz przepraszam ale idę do Mojego Męża..
Dodałam nacisk na dwa ostatnie słowa..
~ Poczekaj!
Usłyszałam za sobą głos..
Należał do Pattie..
~ Wejdę z Tobą..
Kiwnęłam głową a pielęgniarka bez słowa odeszła pozwalając nam wejść ..
~ O co się kłóciłyście?
~ Nie chciała mnie wpuścić ..
~ Bo nie jesteś jego rodziną..
~ Od dzisiaj jestem jego żoną..
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem..
~ Nie rozumiem..
~ Jestem jego żoną..
Powiedziałam a uśmiech wkradł się na moje usta..
~ Rozumiem..
~ Dziękuję..
Kiwnęła na znak zrozumienia i weszłyśmy..
Jednak tak szybko jak mój chwilowy uśmiech się pojawił tak samo szybko zniknął..
Spojrzałam na łóżko a tam leżał on..
Pod maszynami..
Łzy zebrały się w moich oczach by po chwili spłynąć po policzkach..
Przymknęłam powieki by nie wypuścić ani jednej słonej kropli cieczy..
Spojrzałam na jego matkę która trzymając go za dłoń płakała nie będąc w stanie powstrzymać łez..
~ Co on zrobił?
Wyszeptałam i ukucnęłam z drugiej strony łóżka patrząc na jego spokojny wyraz twarzy..
~ Wziął proszki nasenne upił się i próbował podciąć sobie żyły..
Usłyszałam głos za nami..
Do sali wszedł lekarz..
~ Pani mąż miał trochę szczęścia że matka go znalazła bo chwilę dłużej i by go nie było wśród nas..
~ Wyjdzie z tego?
~ Miał płukanie żołądka by oczyścić jego organizm z leków i został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną..
~ Kiedy będziecie go wybudzać ?
Pytanie za pytaniem opuszczało moje usta..
~ Nie długo powinien się wybudzać jak jego organizm znowu nabierze sił..
~ Rozumiem..
~ Proszę zachować ciszę..
~ Obiecuję..
Posłałam mu wymuszony uśmiech..
Wychodząc z sali spojrzał jeszcze raz na nas i odezwał się do mnie..
~ Jeśli Pani chce zrobię wyjątek i może Pani przy nim siedzieć w nocy..
~ Dziękuję..
~ Jednak gdyby coś się działo proszę od razu mnie powiadomić..
~ Dobrze..
~ Jest silny, da radę zrobi to dla państwa ..
Położyłam dłoń obok jego chcąc go dotknąć jednak tego nie zrobiłam..
~ Chwyć go za dłoń..
Dodała mi otuchy swoim uśmiechem..
~ Nie mogę..
Wyszeptałam..
I wstałam siadając na kanapie wpatrywałam się w jego twarz..
~ To moja wina..
Powiedziałam..
A łzy zaczęły spływać po moich policzkach..
~ Moja wina..
Powtórzyłam..
~ Kochanie nie mów tak..
Próbowała mnie pocieszyć..
~ Pattie Ty nic nie rozumiesz..
~ To mi to wyjaśnij ..
~ Zbyt wiele mu powiedziałam załamał się i stało się.. Przeze mnie.. Jestem idiotką.. To moja wina.. Gdyby nie ja..
Przerwała mi..
~ Nawet nie kończ bo nie chcę tego słuchać .!
Podniosła głos..
~ Zrozum gdyby nie ja nic by mu się nie stało.!
Zaszlochałam..
~ Uspokój się jak się obudzi to porozmawiacie..
~ Nie ja nie mogę tu być jak się obudzi..
Zaczęłam panikować..
~ Poczekaj tutaj przyniosę Ci wody..
~ Dobrze..
Wyszła z sali a ja natychmiast usiadłam obok niego teraz nie mając oporów by chwycić go za dłoń..
Wiedziałam że i tak nie będzie o tym wiedział..
~ Nie wiem co mogę Ci teraz powiedzieć.. I tak wiem że tego nie słyszysz i chyba nawet to i lepiej.. Nie wiedziałam że tak moje słowa na Ciebie podziałają.. Przykro mi.. Mam nadzieję że wiesz że to nie tak? Nie jest tak że Cię nienawidzę, że odbiorę Ci dziecko.. Nie mam zamiaru odbierać mu taty..- łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach.. - To nie tak , wszystko to jest przypływem złości..
~ On na pewno o tym wie..
Wtrąciła się jego matka..
~ Weź to Ci pomoże..
Podała mi tabletki a ja ufając jej wzięłam je..
~ Dziękuję..
~ Pomogą Ci się uspokoić i wyciszyć..
Kiwnęłam głową..
~ Zostaniesz tutaj?
~ Oczywiście..
Odpowiedziałam momentalnie..
~ A co z dzieckiem?
Teraz sobie przypomniałam o dziecku..
~ Moja mama się nim zajmuje..
~ Nie tęsknisz?
Zaczęła mnie podejrzanie wypytywać..
~ Tęsknie od dnia kiedy wsiadłam do samolotu..
Zaszlochałam..
~ To czemu tu jesteś?
Zapytała..
Zdziwiło mnie to pytanie ponieważ się go nie spodziewałam..
~ Nie potrafię Ci odpowiedzieć dlaczego..
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą..
~ Kochasz go?
Zapytała znienacka ..
W moich oczach zebrały się łzy a przez głowę przeleciały wszystkie wspomnienia dobre i złe których było wiele..
Jego zdrady , ciągłe kłamstwa , oszustwa , zamydlanie mi oczu..
Jego ciepło , serce , oczy..
Wszystko stanęło mi przed oczami ..
Całe nasze życie jakie razem ze sobą przeżyliśmy ..
I to co mogłoby być..
~ Odpowiedz mi .. - powiedziała poważnie i wiedziałam że czeka na szczerą odpowiedź.. - Kochasz go?
Wzięłam głęboki wdech wypuszczając go ze świstem przymykając oczy następnie spojrzałam na nią uchylając powieki i zebrałam się na odpowiedź..
Szczerą odpowiedź..
~ Kocham go nad życie..
~ Więc dlaczego odeszłaś?
~ Bo nie miałam innego wyjścia.. Zranił mnie , zdradził , okłamywał i to wszystko nie tylko raz..
Podniosłam ton głosu..
~ Ciii.. spokojnie ja tylko pytam..
Powiedziała spokojnie..
~ Nie potrafię sobie poradzić z tym wszystkim..
Wreszcie wydusiłam coś z siebie..
~ Opowiedz mi wszystko ..
Wzięłam oddech powietrza i zaczęłam mówić..
~ Nie umiem pogodzić się z tym jak mnie zdradził to strasznie boli , ile razy mnie okłamywał a szczerość i zaufanie to podstawa w związku czego on nie potrafił zrozumieć kochałam go nad życie kocham jeszcze mocniej nie umiem o nim zapomnieć jest moją drugą połówką z którą chciałabym być do końca swoich dni z którym cieszyłabym się z dzieci wnuków patrząc jak się słodko bawią wymyślać im zabawy spędzać z nimi czas a przede wszystkim kochać się z dnia na dzień coraz mocniej nie rozstawać nawet na minutę z którym mogłabym się nudzić w dzień leżąc na łóżku i śmiejąc się z głupich kawałów czy patrząc w sufit słuchać jego komplementów..
Po moich policzkach ponownie spływały łzy..
~ Masz w sobie wiele żalu do Justin'a bolą Cię te wszystkie przykre chwile które przez niego przeszłaś ale w głębi serca kochasz go najmocniej na świecie nie jest Ci obojętny i nigdy nie będzie a zwieńczeniem waszej wielkiej miłości jest właśnie Philip..
Powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy..
A ja zaczęłam składać fakty...




Justin P.O.V




Wybiegła z kawiarni wbijając mi nóż w serce..
Wiele nie myśląc zapłaciłem za siebie i wybiegłem za nią jednak zniknęła mi z widoku.. Wróciłem do siebie do domu wyciągając z barku dwie butelki wódki w między czasie znalazłem tabletki i do ręki wziąłem nóż wszystko położyłem na przeciwko siebie..
Po kilku godzinach opróżniłem dodatkową butelkę alkoholu łyknąłem proszki popijając alkoholem, nie dbałem o to że nie miesza się leków z procentami miałem to w dupie..
Chwyciłem w dłoń telefon i wysłałem do niej ostatniego sms'a..

" Chciałaś spokoju to go dostaniesz, już więcej mnie nie zobaczysz obiecuję.. "

Ten sms był ostatnim jaki do niej wysłałem..
Obiecałem że więcej mnie nie ujrzy więc postanowiłem dotrzymać danego jej słowa..
Nóż widniał już w mojej dłoni szybkim ruchem zrobiłem kilka głębokich cięć.. 
Szkarłatna krew spływała ciurkiem po mojej dłoni a ja poczułem jak odpływam..
Następnie przed oczami miałem już tylko ciemność..

* Kilka godzin później *

Mimo zamkniętych powiek czułem jak ostre światło razi moje oczy..
Próbowałem poruszyć dłońmi, stopami czymkolwiek..
 Ale nie byłem w stanie..
 Usłyszałem tylko znajomy głos, jednak nie byłem pewny do kogo on należy..
 Nie wiedziałem nic..
 Gdzie jestem co się ze mną dzieje czy jeszcze żyje..
 Bo z tego co pamiętam to po rozmowie z nią załamałem się i postanowiłem upić i odebrać sobie życie..
 Najwidoczniej moja próba samobójcza była za słaba albo ktoś mnie na moje nieszczęście uratował..
 ~ A co jeśli on już się nie wybudzi doktorze?
 Zaszlochała kobieta o znajomym mi głosie..
 ~ Wybudzi się spokojnie jego organizm musi nabrać sił a wtedy to się stanie dobrze pani wie że gdyby chwilę później się tam zjawiła syn by nie żył..
 Moja mama..
 To był głos mojej matki..
 Ona mi pomogła..
 Nie prosiłem jej o to..
 Gdybym nie chciał umierać chyba bym nie chciał się zabić..
 Ale mogłem to przewidzieć..
 Jednak nie przewidziałem tego że mnie uratują..
 Zastanawiam się teraz co chciałem tym uzyskać?
 Może respekt w jej oczach?
 Może odzyskać jej miłość?
 Może odzyskać jej szacunek?
 Jej wiarę?
 Jej serce?
 Może po prostu chciałem odzyskać ją całą?
 Jednak nie stało się to..
 Nie mam dla kogo walczyć..
 Nie mam dla kogo żyć..
 Ja chyba zostałem spisany już na straty..
 Nigdy jej nie odzyskam, ona mnie nienawidzi..
 Jestem nikim w jej oczach..
 Przejebałem wszystko co miałem..
 Wiem że ona już nie wróci..
 Straciłem ją na zawsze i nigdy nie odzyskam..
 Wygarnęła mi to co chciała odbierze mi dziecko a ja zostanę sam..
 Bez niej, bez dziecka, bez miłości, bez szczęścia..
 Nie mam już szans na bycie szczęśliwym..
 Bo moje szczęście odeszło razem z nią...


Od autorki : jest kolejny, ciut krótszy miał być dłuższy ale urwałam w tym momencie w którym miało się rozkręcić ;) Miłego czytania ;)
 PROSZĘ O KOMENTARZ PO PRZECZYTANIU !
 CZYTASZ? = KOMENTUJESZ!
 ~ Veronica Bieber..

13 sierpnia 2014

Rozdział 68..

Rozdział 68..

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Sylwii..
Uwielbiam Cię wariatko! ;D

----------------------------------------------------------

 Weronika P.O.V


Przeczytałam ten list chyba domyślacie się od kogo.. 
Mój wzrok świdrował każdą literkę, jakbym uczyła się alfabetu..
 Żałowałam..
 Pewnie ciekawi was czego..
 Odpowiem wam na to pytanie..
 Żałuję że poznałam kogoś takiego jak on..
 Że poznałam taką osobę o takim imieniu nazwisku że z taką osobą pracowałam i podjęłam się tej pracy rezygnując z propozycji Miley fakt faktem ona potrzebowała mnie tylko dlatego że jej pracownica odeszła i potrzebowała natychmiast innej..
 Żałuję że ktoś taki istnieje, że w kimś takim w ogóle się zakochałam..
 Zaś z drugiej strony..
 Cieszę się że był obecny w moim życiu ponieważ zmienił w jakimś stopniu mój punkt widzenia i postrzegania innych..
 Jestem szczęśliwa bo spędziłam z nim najcudowniejsze momenty mojego życia te dobre chwile i złe o których wole zapomnieć..
 A szczegółowo jestem mu wdzięczna za dziecko, gdyby nie on nie miałabym teraz synka, mojego oczka w głowie mój synuś by nie istniał..
 Nie mogłabym przytulić go do piersi nazwać się mamą i kochać go całym sercem..
 Chciałabym trzymać go już w ramionach móc go pocałować na dobranoc czy przewinąć mu pieluszkę..
 Nie wiem co bym zrobiła gdybym go teraz straciła..
 Odechciałoby mi się żyć..
 No bo po co miałabym tu być gdyby odebrali mi go lub zginął..
 Cały czas o nim myślę..
 Czy śpi jeszcze czy jadł już czy ma czystą pieluszkę..
 Myślę o nim dwadzieścia cztery na dobę dzień i noc..
 Nie ma chwili bym nie myślała jak tam mój synek..
 Wróciłam na ziemię..
 Spojrzałam na kartkę i różyczkę nawet nie wiem kiedy nie zauważyłam że łzy samoistnie zaczęły spływać po moich policzkach zostawiając mokre tory..
 Otarłam policzek dłonią i wstałam nie idąc po drodze usłanej z róż przemknęłam przez drzwi balkonowe na dole i skierowałam się od razu do kuchni gdzie zastałam sprzątaczki..
 ~ mogłybyście sprzątnąć ten bałagan z róż co uczynił syn właścicielki?
 ~ oczywiście..
 Kiwnęłam głową i odeszłam..
 Po drodze minęłam matkę szatyna spojrzała na mnie wzrokiem jakby o wszystkim wiedziała..
 Bez słowa zamknęłam się w " swoim pokoju " siadając na łóżku..
 Skanowałam każde słowo raz jeszcze po kolei..
 Gdy dotarło do mnie co tam jest napisane serce zaczęło mi bić szybciej..
 Szczerze to prawdę powiedziawszy nie wierzyłam że pisał to sam..
 Byłam niemal że pewna że ktoś mu pomagał..
 W końcu sam by chyba tego nie napisał..
 Jednak minęło prawie półtora miesiąca więc może jednak się zmienił?
 Skarciłam się za to w myślach mentalnie strzelając sobie w twarz..
 Przecież on się nigdy nie zmieni..
 Nawet jeśliby to zrobił nie mam prawa zostawiać Dustin'a jest nie tylko moim chłopakiem ale zastępuje małemu ojca..
 Podobno chce mi się oświadczyć a ja się tego boję..
 Nie jestem pewna czy go kocham..
 Wiem myślicie że to chore ale właśnie tak jest..
 Cała ta historia jest nie ludzka..
 Tak wiele się w moim życiu wydarzyło że sama chyba gdzieś się w nim zgubiłam jak w labiryncie nie mogąc z niego wyjść szukając wyjścia..
 Nie wiedziałam co mam robić..
 Siedziałam z tą kartką w dłoni nie wiem ile czasu mi na tym zleciało ale gdy otrząsnęłam się z transu spojrzałam ma zegar..
 18;31 ..
 Na prawdę tyle mi zeszło?
 Cóż..
 Wiem jedno nie odejdę od Dustin'a ..
 Czuje się wobec niego zobowiązana..
 Czuję że gdybym chociaż spróbowała odejść nie mogłabym to tak jakbym miała u niego dług nie tylko wdzięczności..
 Jestem z nim związana..
 Czuję się jak w pułapce bez żadnych możliwości wyjścia..
 Moje życie jest poplątane i chore..
 Kocham jednego po czym zjawia się drugi i kocham ich obu każdego w inny sposób jednego bardziej drugiego mniej ale cóż..
 Oboje są dla mnie ważni nie chciałam rezygnować z któregokolwiek z nich..
 Jednak los chciał tak bym z jednym się rozeszła a połączyła swoje drogi z drugim..
 Tym ważniejszym dla mnie..
 Nie ważne jak bardzo nie starałabym się on zawsze będzie w moim sercu, zagnieździł się tam i za żadne skarby świata nie chce wyjść..
 Doszłam do wniosku że pójdę na to spotkanie..
 Pójdę i wygarnę mu prosto w oczy wszystko!
 Wszystko i co o nim myślę dosłownie wszystko!
 Bardzo dobrze manipuluje ludźmi a jeszcze lepiej uczuciami..
 Jest w tym dobry ale tylko ja znam go na tyle by wiedzieć kiedy kłamie a kiedy nie..
 Odłożyłam kartkę z jego pismem pod poduszkę i udałam się do toalety wzięłam kąpiel i gotowa położyłam się spać..
 Ciężko było mi usnąć jednak po dłuższym czasie mi się to udało..

 * Rano *

 Rano obudziłam się około wpół do ósmej nie mogąc spać..
 Zaścieliłam łóżko wzięłam poranny prysznic ubrałam bieliznę na to spodnie i koszulę włosy rozpuściłam oczy delikatnie pomalowane kreski..
 Było dziesięć po ósmej zdziwiłam się że tak szybko mi to wyszło..
 Zeszłam do kuchni i zaczęłam robić jajecznicę..
 Gdy wylałam jajka na patelnię wyjełam z lodówki odrobinę serca rwąc go na kawałki i wrzucając je do lekko ściętych jajek..
 Gotowe jedzenie przełożyłam na talerzyk i zaczęłam jeść..
 Następnie umyłam po sobie sztućce i udałam się na górę..
 Weszłam na laptopie ma stronki jednak nic ciekawego się nie działo..
 Będzie szum jak ktoś nas zobaczy znowu razem..
 Jeszcze tego będzie mi brakować by robili nam zdjęcia i trafiły do gazet gdzie może to przeczytać Dustin..
 Udałam się ponownie na dół biorąc telefon Pattie z salonu wykręcając numer mojej matki..
 Odebrała po czwartym sygnale..
 ~ Słucham?
 Odezwała się ochrypłym, zaspanym głosem..
 ~ Hey mamo to ja Wera. Przepraszam że Cię budzę, ale nie miałam wcześniej okazji zadzwonić..
 ~  Nic się nie stało córeczko..
 ~ Jak mały? Straszniee mi go brakuje..
 Mówię smutnym głosem..
 ~ Mały ma się bardzo dobrze tylko gorzej z Dustin'em, myśli że wróciłaś do Justin'a bo nawet nie zadzwonisz..
 Powiedziała ze stoickim spokojem..
 ~ Nie mogłam wcześniej zadzwonić bo mój telefon został w domu u Juss'a mam nadzieję że mi go na spotkanie przyniesie..
 ~ Jakim spotkaniu?
 Pyta zdziwiona..
 ~ Napisał mi list i prosił w nim bym przyszła na spotkanie postanowiłam że pójdę na nie i wszystko mu wygarnę..
 ~ Ja się ni.. - ziewnęła.. - nie wtrącam bo to wasze życie rób jak uważasz córcia..
 ~ Kończę mamuś przeproś go ode mnie i powiedz że wrcam do was..
 ~ Dobrze przekarzę..
 ~ Dobranoc..
 Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź..
 Spojrzałam na zegar 12;03
 Powoli zaczęłam się zbierać..
 Poprawiłam się było dobrze więc nie było wielu poprawek..
 Po dziesięciu minutach wyszłam z domu wolnym chodem spokojnie zaszłam na miejsce w głowie układając sobie moją przemowę..
 Spojrzałam na zegarek byłam chwilę przed czasem jednak go nie było weszłam do środka i zamówiłam swoją ukochaną kawe..
 Po chwili kelner przyniósł mi ją uśmiechając się do mnie..
 Nie potrzebne mi są kolejne zaloty..
 Podniosłam kubek z kawą a z pod jej dolnego wieczka wystawała malutka biała przyklejona karteczka..
 Oderwałam ją otwierając..
 Znajdował się tam numer telefonu z dopiskiem jego imienia " David "
 Pomyślałam sobie że jednak zostawię karteczkę..
 Zapisałam jego numer w telefonie i wysłałam wiadomość..

 " Po co dałeś mi swój numer ? "

 Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości..

 " Jesteś śliczna wpadłaś mi w oko ;) Jak Ci na imię piękonści ? "

 " Daruj sobie te epitety. Mam na imię Weronika ale nie startuj - zajęta ;) "

 " Szkoda. Ale przyjaciółmi można zostać lub dobrymi kolegami "

 " Dobra dobra pożyjemy zobaczymy. "

 Na tym urwałam naszą konwersację i był to idealny moment bo wszedł ten na którego czekam..
 ~ Jak zwykle spóźniony i zawsze muszę na Ciebie czekać! 
 Naskoczyłam na niego nie mogąc już z tych emocji wytrzymać..
 ~ Spokojnie to tylko 5 minut..
 Powiedział ze stoickim spokojem..
 ~ Masz krótszy czas o pięć minut..
 ~ Bo ?
 ~ Wykłócaj się dalej a zaraz wcale nie porozmawiamy..
 ~ Dobra wybacz..
 Nie odezwałam się ani słowem dopiłam kawę i postanowiłam zamówić jeszcze sok..
 ~ David ! 
 Chłopak podszedł od razu do mnie ciepło się uśmiechając..
 ~ Coś Ci jeszcze podać ?
 ~ Jakbyś mógł to sok pomarańczowy a dla niego.. - spojrzałam na Justin'a mierząc go i wracając wzrokiem na przystojnego chłopaka - nie wiem zapytaj go..
 ~ Coś podać?
 ~ To samo..
 David odszedł uśmiechając się do mnie co odwzajemniłam obserwując reakcje Justin'a..
 Zacisnął dłonie patrząc na chłopaka..
 W głowie pojawił mi się plan..
 Zielona lampka oświeciła mój mózg dając pomysł..
 Wcieliłam go od razu w życie..
 Wyjęłam telefon ponieważ się nie odzywał a ja nie będę się starać łapać kontaktu..

 " Jak będziesz dawał nam sok zrób coś co gob zdenerwuje i wyprowadzi z równowagi. ps: później Ci wyjaśnię ! "

 " Okeey "

 Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon na stolik patrząc na zbliżającego się chłopaka..
 Położył sok przed nim i podszedł do mnie..
 Trzymałam dłoń na stole kładąc napój przede mną otarł się o mą dłoń następnie puścił mi oczko..
 ~ To jesteśmy umówieni.?
 Wiedząc że to gra uśmiechnęłam się słodko..
 ~ Oczywiście..
 ~ W takim razie do zobaczenia piękna..
 I zrobił coś czego się nie spodziałam..
 Dał mi buziaka w policzek..
 Spojrzałam na szatyna na twarzy zrobił się czerwony a jego kostki po bielały..
 Zacisnął dłonie w pięści i zaczął nerwowo stukać palcami o oparcie krzesła..
 ~ Będziesz tak dalej tak ślęczał w ciszy czy powiesz to co chciałeś powiedzieć bo spieszy mi się a mój czas jest cenny i zamiast siedzieć tu z Tobą mogłabym robić wiele innych ciekawszych rzeczy..
 Ciśnienie poskoczyło mi minimalnie więc uniosłam się delikatnie..
 ~ Ciekawszych rzeczy ? Flirtowanie na moich oczach z tym frajerem ?
 ~ Na przykład..
 Odgryzłam się mu wiedząc czym go zdenerwuje..
 ~ Teraz jesteś taka łatwa? Lecisz na każdego który na Ciebie spojrzy?
 ~ Na mnie przynajmniej lecą nie tak jak na Ciebie..
 ~ Lecą bardziej niż na Ciebie..
 ~ A zastanowiłeś się chociaż raz czemu na Ciebie lecą? Bo masz kase i jeszcze w  miarę wyglądasz nie zapominając o najważniejszym lecą na Ciebie bo jesteś łatwy ruchasz każdą która na Ciebie spojrzy inaczej chociaż nie Ty ruchasz wszystko co chodzi i nie ucieka na drzewo ale i z drzewa byś zdjął byle poruchać jesteś nimfomanem i powinieneś się leczyć..
 ~ Ja nimfomanem ? Ćpałaś coś ? 
 ~ To Ty ćpasz i mnie nie obrażaj zrób to jeszcze raz a wtedy poznasz i poczujesz jaką suką mogę się stać dla Ciebie..
 ~ Grozisz mi ? Myślisz że się Ciebie boję ? Nie bądź śmieszna dziewczyno..
 Zaśmiał się ironicznie..
 ~ Taak ? Chcesz się przekonać ile stracisz jakie konsekwencje poniesiesz? 
 Zaśmiałam mu się w twarz..
 ~ Jakie ? Strace Ciebie ? Nie zależy mi na łatwej zdzirze która daje każdemu..
 ~ Doigrasz  się .. Mogę pozbawić Cię w każdej chwili praw rodzicielskich do dziecka i zgłosić znęcanie się psychiczne i fizyczne nade mną..
 ~ Nie zrobisz tego!
 Podniósł głos tak że chłopak spojrzał się na nas..
 ~ Po pierwsze frajerze nie podnoś na mnie głosu po drugie mogę to zrobić w każdej chwili i zapamiętaj sobie jedno, straciłeś mnie na zawsze wypisywałeś takie słodkie słówka w liście i myślałeś że mnie tym kupisz? Jesteś w błędzie zdradziłeś mnie raz wybaczyłam Ci to drugi to samo myślisz że ja do cholery nie mam uczuć?! Wyobraź sobie oświecę Cię ja też mam uczucia które łatwo przyszło Ci zranić ! Ja mam do Ciebie wrócić ?! Żebyś znowu to zrobił?! Żebyś znowu czuł się bezkarnie?! Wyzywasz mnie od najgorszych i ja mam do Ciebie wrócić Ty jesteś niezrównoważony psychicznie!!
 Wstałam z miejsca tryskając jadem w jego stronę..
 ~ Myślałeś że napiszesz mi kilka miłych słów i zapomnę o wszystkim ? Jesteś w błędzie Bieber !!
 Krzyknęłam na niego aż ludzie zaczęli się oglądać..
 ~ Mam dla Ciebie tylko jedną wiadomość dla mnie jesteś skończony, nie wrócę do Ciebie, ani nie chcę Cię już znać jesteś dla mnie zerem Bieber, nie cierpię Cię!
 Zaczęłam gestykulować dłońmi..
 Wyjęłam z torebki portfel z niego 20$ które położyłam na stoliku..
 ~ Nie musisz za mnie płacić, nie byłam z Tobą dla sponsoringu tylko z miłości tutaj nie chodziło o pieniądze czy sławe, chodziło o uczucie którym Cię darzyłam, kochałam Cię do szaleństwa ale zraniłeś nie raz i wiesz co Ci powiem dzięki Tobie jestem odporna na ból a miejsce miłości zajęła nienawiść.. - nachyliłam się w jego stronę patrząc mu prosto w oczy - do Ciebie..- szepnęłam - dla mnie jesteś skończony, nienawidzę Cię z każdym dniem coraz mocniej przypominając sobie o tym ile razy przez Ciebie cierpiałam..
 ~ Zrozumiałem że zostałem sam?
 Zapytał zrezygnowany..
 ~ Czego Ty ode mnie chcesz? Czego Ty oczekujesz że wpadne Ci teraz w ramiona? Że powiem że nic się nie stało że znowu stworzymy dom że nawet jak mnie znowu zdradzisz polecisz na dwa jak nie więcej frontów Ci wybaczę że będę czekać jak idiotka z gotowym obiadem myśląc że Ty ciężko pracujesz a w tym czasie będziesz pierdolił się z inną?!
~ Chcę rodzinnego ciepła, chcę domu ..
 ~ Chcesz ciepła w domu jednocześnie ognia na mieście? Pusta przestrzeń przypomni Ci o błędach, chciałeś ognia to z piekła ogień Cię dosięga. I nie rozgrzeje serca jak prawdziwe emocje, bo znowu wyszło źle, a znowu chciałeś dobrze. Mogłabym Ci wiele dać, to za czym tęsknisz, mogłabym za Tobą stać, uczynić wielkim.. ** 
 Ale Ty na to nie zasługujesz..
 Wstałam z krzesła chwytając moją torebkę i chcąc zmierzyć do wyjścia..
 Chwycił mnie za ramie zatrzymując w ten sposób..
 ~ Chcę się zmienić pomóż mi..
 ~ Miałeś swoje szanse i ich nie wykorzystałeś!! Nie dam Ci kolejnej żebyś znowu zrobił to samo!!
 Krzyknęłam na niego podnosząc ton głosu..
 Jeszcze jedna durna wymiana zdań a wybuchnę..
 ~ Bez Ciebie się nie zmienie nie dam rady..
 Mówi załamany..
 No to już jest źle zacisnęłam dłonie w piąstki by chociaż w minimalnym stopniu się opanować, przymknęłam powieki by po chwili je otworzyć..
 ~ Czy do Ciebie nie docierają proste słowa?! Powiedziałam Ci już, miałeś swoje szanse i nie potrafiłeś ich docenić więc nie licz że dostaniesz kolejną!! Nie rozumiesz prostych słów.? Dla mnie jesteś skończony Bieber!! Nie chcę Cię znać nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego!! Nie wrócę do Ciebie nigdy więcej!! Nas już dawno nie ma!! I Ty to zniszczyłeś!! Zniszczyłeś wszystko co było między nami, zniszczyłeś uczucie którym Cię darzyłam!! A moją miłość do Ciebie zastępuje nienawiść!! 
 ~ Nienawidzisz mnie?
 Zapytał skruszony z pustką w oczach, jednak stopień mojej złości był tak wysoki że nie potrafiłam pohamować swoich słów..
 ~ Tak dokładnie! Nienawidzę Cię! Dla mnie mogłoby Cię nie być a jedyne za co jestem Ci wdzięczna to synek bo dzięki niemu tutaj jestem on trzyma mnie przy życiu!! Jest moim oczkiem w głowie i przysięgłam sobie jedno, nie pozwolę by ktokolwiek skrzywdził mojego aniołka tak, jak Ty skrzywdziłeś mnie..
 W jego oczach zebrały się łzy a ja dopiero zaczęłam rozumieć jakich słów przez całą rozmowę używałam że teraz płacze, ale należy mu się tyle ile ja łez przez niego wylałam to jest mało do tego co ma w oczach..
 ~ A teraz mnie przepuść bo spieszy mi się dzisiaj lecę do domu i wracam do Philip'a. , a i jeszcze jedno, masz usunąć mój numer i zapomnieć o mnie..
 Odsunęłam go wychodząc z kawiarnii..
 Gdy zniknęłam z pola widzenia zaczęłam biec..
 Niekontrolowanie łzy zaczęły mi płynąć po policzkach..
 Chciałam je za wszelką cenę zatrzymać jednak nie byłam w stanie tonęłam we łzach..
 Dobiegłam do domu matki chłopaka i wbiegłam od razu do pokoju na górę nie zdejmując nawet butów..
 Kiedyś gdy u niej nocowałam to był mój pokój więc wiem gdzie to zostawiłam..
 Jednak przed tym zamknęłam drzwi..
 Wpadłam do toalety odsuwając jedną małą szafeczkę w szczelinie schowałam malutką chermetkę..
 W niej schowana byłam malutka metalowa żyletka..
 Wyjęłam ją z opakowania i nie wahając się ni sekundy przeciągnęłam ją po prawym nadgarstku robiąc wgłębienie..
 Wykonałam jeszcze kilkanaście takich kresek po czym obmyłam ją wodą i schowałam do paczuszki kładąc tam gdzie była..
 Przysunęłam szafeczkę..
 Obmyłam ranę i owinęłam ją bandażem..
 Wyszłam z toalety i usłyszłam dźwięk sms'a..
 Podniosłam telefon, odblokowując go..

 Zdziwił mnie nadawca bo miał usunąć mój numer..
 Jednak jeszcze bardziej zdziwiła mnie jej treść..

 " Chciałaś spokoju to go dostaniesz, już więcej mnie nie zobaczysz,obiecuję.. " 

 Nic nie odpisałam..
 Uznałam że na tym nasze kontakty się kończą..
Jednak gdybym wiedziała jakie skutki dzisiejszego dnia będą później..
 Położyłam się na łóżku i wpatrywałam w sufit..
 Myślałam o wszystkim co wydarzyło się w moim życiu..
 Od wyjazdu aż po dziecko i rozstanie..
 Teraz czeka mnie kolejny wyjazd..
 Do domu..
 Do mojego dziecka..
 Jednak nie wiedziałam że szybko do niego nie dojdzie..
 Tego nigdy w życiu się nie spodziewałam..
 Nagle usłyszałam huk na dole a dokładniej silne trzaśnięcie drzwiami..
 Natychmiast zerwałam się z łóżka..
 Powoli krocząc ku drzwiom..
 Nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz jego matka stała cała zalana łzami..
 Nie wiedziałam co się dzieje..
 Byłam wystraszona albo i przerażona..
 Czułam niepokój z jej strony..
 Tylko czym on został wywołany?
 ~ Boże Pattie co Ci się stało?
 ~ Mi nic..
Pociągnęła nosem wycierając spływające po policzkach łzy..
 ~ To komu?
 Mogło się stać wszystko ale nigdy nie przypuszczałabym że to co mi powie zniszczy wszystkie moje plany stawiając na nich nowe priorytety..
 ~ Justin on .. - zaszlochała patrząc na mnie tymi oczami.. - on próbował popełnić samobójstwo ..
 W moich oczach zebrały się łzy a świat zaczął mi wirować..
 ~ To nie może być prawda..
 Cichy szept wyrwał się z moich ust..
~ Jest w szpitalu Saint John's Health Center**
 Wtedy poczułam jak mój świat się zawala w jeden sekundzie poczułam jakbym ja umarła..
 Wiedziałam jedno..
 Muszę się z nim zobaczyć..
Natychmiast..
~ Jadę do niego..
~ Jadę z Tobą..
Powiedziała jego matka..
Przytaknęłam głową..
Chwyciłam bluzkę i na nogi założyłam buty po drodze chwytając kluczyki..
Wsiadłam do auta po chwili to samo zrobiła kobieta i natychmiast udałam się w kierunku szpitala..
Nie myślałam teraz racjonalnie..
Przed oczami miałam tylko jego twarz..
W oczach zebrały mi się łzy na samą myśl o tym..
Powoli spływały w dół po policzkach..
To moja wina...
Wiedziałam już gdzie teraz muszę być...



*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

 * <klik klik > ( KaeN ft. Cheeba, WdoWA - Zbyt Wiele ) 
 ( Fragment wzięty z tekstu WdoWY )

** Saint John's Health Center jest to prawdziwy szpital znajdujący się w Los Angeles położony w nadbrzeżnym mieście Santa Monica w amerykańskim stanie Kalifornii.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
 Od Autorki : Witam was z kolejnym rozdziałem < przypominam że zostało ich 4 + epilog >  spodziewaliście się takiego obrotu spraw?


 BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZ I DOCENIENIE MOJEJ PRACY BO NIE ROBIĘ TEGO DLA SIEBIE!!



~ Weronika Bieber..