Playlist

13 grudnia 2014

Information!!

Information!!


Więc wracam do was z obiecaną informacją jak wiecie miałam czas na zastanowienie się i doszłam do wniosku że skoro moje prośby nie zostały wysłuchane moja decyzja pozostanie negatywna. Cóż nie zamierzam ukrywać że się strasznie na was zawiodłam wyświetlenia się nabijają a pod epilogiem jest zaledwie 6 komentarzy w tym mój myślałam że chociaż teraz okażecie trochę szacunku dla mnie jako autorki i docenicie to komentując chociaż epilog głupim słowem " czytałam/łem " to na prawdę wiele was nie kosztuje. Ale wracając do setna sprawy, miałam pomysł na tzw " special chapter's " gdybyście w epilogu wyrazili swoją opinię pozytywną lub negatywną, jednak nie wielu to zrobiło a wzięłam pod uwagę to że może epilog nie przypadł wam do gustu i wzięłam pod uwagę dodatkowych kilka rozdziałów których zakończenie byłoby zadowalające was. Ale wnioskując po tych MAX 5? komentarzach opinie są pozytywne więc epilog was zadowolił co jest małym plusem całej tej akcji. Jeśli to uszanujecie to wypowiedzcie się pod TYM postem co sądzicie na temat bloga ( całokształt ) chwilowo moja niespodzianka z " special chapter's " jest na nie, jeśli skomentujecie ten post i spełnicie moją prośbę wezmę pod uwagę to że może jednak wam zależy i pojawi się ich kilka natomiast to zależy już tylko od was. Przypominam że pozostałe blogi zostaną nie długo WZNOWIONE ponieważ zostały zawieszone na czas nieokreślony. Mam nadzieję że ze mną będziecie bo to PISZĘ DLA WAS. Pozdrawiam was i czekam na znaki od was dodam że jeśli liczba będzie dla mnie zadowalająca. Miłego weekend'u.
Love u all <3 Much love <3

2 grudnia 2014

Epilog!!

EPILOG!!

 Jest to druga wersja epilogu, ponieważ pierwotna mi się nie podobała więc postanowiłam go edytować, i wyszło mi coś takiego. JEST TO OSTATECZNA WERSJA EPILOGU.! 
PROSZĘ O POZOSTAWIENIE OPINII NA TEMAT EPILOGU PONIEWAŻ MUSZĘ PODJĄĆ DECYZJĘ A OPINIA JEST MI DO TEGO NIEZBĘDNA!!
Dziękuję za uwagę oraz mam nadzieję że spełnicie moją prośbę. Zapraszam do czytania ;)

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
 

No One P.O.V


Wszystko się kiedyś kończy, ponieważ na wszystko przychodzi czas.
W życiu piękne są tylko chwile, momenty w których czujemy że nasz poziom szczęścia osiągnął maximum.
Jednak życie to nie piękna bajka w której pojawi się happy end.
Wzloty i upadki pomagają nam stać się silniejszym, by poradzić sobie z niedogodnościami jakie przygotował nam los.
Znaleźć kogoś kto będzie rozumiał nas bez słów, kogoś kto będzie przy nas w każdym momencie naszego życia, przy każdym sukcesie i każdej porażce, który będzie kochał nas za to że jesteśmy a nie kim jesteśmy i ile zer mamy na koncie, kogoś kto będzie budził się obok nas i zasypiał u naszego boku, kogoś kto każdego poranka będzie witał nas słodkimi buziakami i czułymi słowami.
Znalezienie kogoś takiego w tych czasach to na prawdę wielki fart.
A może jednak nie jest to fart?
Może jednak to droga, którą przygotował dla nas los?
Nie znane nam są wyroki Boskie.
Życie to jedna ciągła walka.
Walka o szczęście, o przetrwanie, o pozycję, o dobrobyt.
Nie każdemu się powodzi, jedni wychowują się w ubogich rodzinach żyjących w slums'ach walcząc o każdą kromkę chleba, zaś drudzy pławią się w luksusach nie żyjąc w strachu czy będą mieli co zjeść.
Jednak słowo bogacz czy biedak nie ma znaczenia ponieważ każdy jest człowiekiem i w żaden sposób nie jest gorszy od innych, każdy jest człowiekiem mającym uczucia.
Miłość nie ważne czy uboga czy nie, jest piękna, każda miłość jest nieodgadniona ponieważ każda jest inna i każda ma własną historię.
Prawdziwa miłość istnieje i warto w to wierzyć.
Tylko trzeba czekać na tą osobę a reszta potoczy się własnym torem.
Jednak ta historia nie ma pięknego happy end'u.
W tej historii występują bohaterowie zagubieni, którzy są spragnieni miłości i bliskości drugiej osoby.
Uczucie się wypala, ale czy chęci dwóch stron sprawiłyby że ono powróciłoby?
Czy ta dwójka jest sobie pisana?
Czy ich miłość przeżywa kryzys?
Czy może jednak to uczucie zniknęło zostawiając pustkę?
A może Ci dwoje nie są dla siebie stworzeni?
Czy dziecko ich spoi a może rozdzieli?
Tak wiele pytań a odpowiedzi nie mamy żadnej.
Na te odpowiedzi trzeba poczekać, bo tylko Bóg może ich nam udzielić a by je otrzymać potrzeba czasu.
Czas który okazał się niezmiernie potrzebny.
Jedna sytuacja, jedno badanie, postawi nowe światło na ich życie.
Jednak ten wynik pozostanie tylko jej tajemnicą, tajemnicą która zna tylko najwyższy.
Jej wątpliwości zostały rozwiane gdy znalazła się w jednym miejscu gdzie zawsze znajdzie się pomoc i spokój.
Wszystko ułożyło się w jej głowie gdy znalazła się w miejscu w którym powinna była zawitać już dawno temu.
Znalazła się w kościele i otrzymała odpowiedź.
Odpowiedź którą zna tylko ona i jej stwórca.
Kościół to miejsce gdzie każdy znajdzie schronienie, miejsce dla siebie, i otrzyma kierunki na swoje pytanie które pomogą uzyskać mu odpowiedź.
Kościół to dom Boży który ma zawsze drzwi szeroko otwarte.
Otwarte dla każdego.

" Życie jest jak morska fala,
raz ludzi zbliża, a raz ich oddala. "

Właśnie tak było z tą dwójką,
 a koniec ich historii znany jest tylko najwyższemu...

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

 Od autorki: Jest i koniec.. Powiedzcie co sądzicie o epilogu i czy podoba wam się zakończenie.. wtedy podejmę decyzję co do informacji którą za niedługo wam podam .. Dzięki za wszystko.. Love u all, much love ! 

17 listopada 2014

True Love Never Dies As Long As You Are A Light For My Path, Sweetie.

THE LAST CHAPTER!

JEST TO OSTATNI ROZDZIAŁ TEJ HISTORII A JA PO PROSTU NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ !
PO TYCH WSZYSTKICH WZLOTACH I UPADKACH DOTARŁAM NA SAM KONIEC TEJ HISTORII I JESTEM Z SIEBIE DUMNA JEDNAK BEZ WSPARCIA POSZCZEGÓLNYCH OSÓB NIE BYŁABYM TUTAJ TERAZ.
TO DZIĘKI WAM JESTEM TUTAJ.
TO DZIĘKI WAM MI SIĘ UDAŁO !
MIMO ŻE TYCH OSÓB NIE JEST WCALE TAK WIELE JESTEM RADOSNA ŻE TE KILKA OSÓB ZE MNĄ JEST DO KOŃCA !
MOŻE NIE JESTEŚCIE OD POCZĄTKU ALE BYLIŚCIE DO SAMEGO KOŃCA! DZIĘKUJĘ!
MYŚLĄC TERAZ ŻE JUŻ WIĘCEJ NIE WEJDĘ I NIE NAPISZĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU TEJ HISTORII MAM ŁZY W OCZACH TEN BLOG JEST MOIM WYJĄTKOWYM BLOGIEM CHCIAŁAM PRZEZ NIEGO UKAZAĆ ŻE W ŻYCIU SĄ WZLOTY I UPADKI JEDNAK NAJWAŻNIEJSZE JEST WSPARCIE W TAMTYCH MOMENTACH DOBRE SŁOWO PO PROSTU OBECNOŚĆ NAJWAŻNIEJSZYCH OSÓB W NASZYM ŻYCIU. WIELE KŁÓTNI I NIE POROZUMIEŃ MOŻE ZADECYDOWAĆ I POSTAWIĆ WSZYSTKO NA WŁOSKU. TEN BLOG JEST MOIM OSIĄGNIĘCIEM MIMO ŻE NIE MAM MILIONÓW WYŚWIETLEŃ CZY STU TYSIĘCY KOMENTARZY NIE ROZSŁAWIAŁAM TEGO BLOGA BO NIE CHCIAŁAM PIĄĆ SIĘ NA ŁATWIŹNIE DO CELU.
CHCIAŁAM OSIĄGNĄĆ COŚ SAMA I JESTEM DUMNA ŻE WAM SIĘ TO SPODOBAŁO.
TEN BLOG NIESTETY SIĘ KOŃCZY. MAM PEWNE POMYSŁY ALE O TYM NIE TERAZ MOŻE JE ZREALIZUJĘ ALE JESZCZE NIE TERAZ.
MAM SENTYMENT DO TEGO BLOGA I TAK JUŻ POZOSTANIE TO PIERWSZA HISTORIA.. MOJA HISTORIA O CHŁOPAKU KTÓRY JEST ŻYWYM DOWODEM ŻE MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ.. I WŁAŚNIE TERAZ JEJ CZAS DOBIEGŁ KOŃCA.. JEDYNE CO MOGĘ POWIEDZIEĆ TO : DZIĘKUJĘ !!!!
BEZ WAS BY MNIE TU NIE BYŁO!
TO MY STWORZYLIŚMY TO CO TUTAJ BYŁO MY JESTEŚMY CZĘŚCIĄ TEJ HISTORII W KTÓREJ BRALIŚMY UDZIAŁ.. BO PRAWDZIWA MIŁOŚĆ NIGDY NIE UMIERA !ZAPRASZAM DO CZYTANIA! 
!!!PS: NIE OPUSZCZAJCIE BLOGA BO ZA KILKA DNI JAK PEWNĄ SPRAWĘ PRZEMYŚLĘ DAM WAM TUTAJ INFORMACJE !!!!!!!

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

JUSTIN P.O.V

 


Nasza trójka tworzyła jedność..
Razem byliśmy rodziną..
To my ją tworzyliśmy..
Teraz zrozumiałem co te słowo oznacza..
Rodzina teraz ją mam i nigdy nie opuszczę...


* kilka tygodni później *


Po tygodniu zostałem wypisany ze szpitala..
Żałowałem że to zrobiłem ale miałem nadzieję że ją odzyskam..
Czy ją odzyskałem?
Niby tak..
Nie chce mieć innych bliskości..
Od czasu do czasu tylko się do mnie przytuliła..
Całą swoją uwagę skupiała na Philip'ie..
Czy byłem zły?
Jasne że nie..
Sam poświęcałem mu większość swojego czasu..
Czasem gdy jestem sam piszę teksty i układam nowe piosenki..
W końcu za trzy tygodnie ruszam w trasę a chciałbym zrobić jeszcze kilka piosenek które staną się przebojem..
Czy cieszę się że wracam?
Jasne że tak ponieważ bez moich fanów nie jestem tym samym Justin Bieber's..
Lubiłem przebywać sam..
Wtedy myślałem o wszystkim co się w moim życiu wydarzyło i czy to wszystko było potrzebne..
Rzecz jasna większość była potrzebna jednak znalazły się i takie które nie były w żadnym wypadku potrzebne..
Właśnie przez te sytuacje pomiędzy mną a Weroniką jest jak jest..
Czyli marnie..
Zacząłem się przyzwyczajać do tego że ona jest ale tak jakby jej nie było..
Nie zwraca na mnie uwagi jedyne co to wymienimy kilka zdań i na tym się kończy albo rozmawiamy tylko o synku..
Minęło już tyle tygodni, tyle dni że oswoiłem się z tą myślą że nie będzie już tak samo..
Wiem że ona mnie kocha ale nie tak jak kiedyś kocha mnie a tak jakby mnie nie kochała..
Tego nie idzie zrozumieć ale ja to widzę..
Wyszedłem z mojego pokoju przed tym odkładając gitarę i chowając teksty..
Za kilka dni jadę do studia nagrywać więc prawie większość tego miałem skończone wliczając w to melodie tych piosenek..
Postanowiłem się napić i zjeść coś..
Schodząc po schodach zauważyłem Wi z synem na rękach..
~ Hey..
Powiedziałem bez emocji mijając ją w progu kuchni..
~ Hey..
Odpowiedziała tak samo beznamiętnie jak zwykle..
~ Mam prośbę..
Powiedziała..
~ Słucham?
~ Mógłbyś zająć się Nathan'em ?
Tak, ona często mówiąc o nim wymawia jego drugie imię ponieważ twierdzi że pierwsze jej się nie podoba..
A kiedyś podobało..
~ Muszę jechać dzisiaj do Scoot'a nie mogę..
Powiedziałem..
~ To jest też Twój syn a zaniedbujesz go tak jakby wcale nim nie był..
Upss.. Chyba się zdenerwowała..
~ Przypominam Ci kobieto że to Ty mnie miałaś w dupie, bardziej zachowujesz się tak jakby mnie nie było, a syna nie zaniedbuje bo się nim opiekuję na tyle ile mogę dobrze o tym wiesz że mam trasę za trzy tygodnie i muszę być gotowy a piosenki jeszcze nie są skończone..
Odpowiedziałem nie spoglądając na nią..
Czemu?
Bo mi się nie chciało bo wiedziałem jaki widok zobaczę?
Twarz bez emocji?
Tak.. 
To co było w szpitalu doszedłem do wniosku że było tylko impulsem i niczym więcej..
Jednak ja dalej kocham ją tak jak pokochałem ją na początku..
Nie wiem czy my tak na prawdę jesteśmy razem czy nie..
Nawet ona nie umie tego określić bo gdy ją o to pytam to machinalnie zmienia temat..
Unika odpowiedzi więc po jakimś czasie przestałem o to pytać..
~ Piosenki poczekają a Ty zajmiesz się dzieckiem ja też chcę mieć chwilę dla siebie a nie tylko w kółko dziecko jesteś ojcem to udowodnij że można Cię tak nazywać bo jak na razie to jesteś tylko weekendowym tatusiem..
 Powiedziała ironicznie..
~ Ale to ja zarabiam na Ciebie na dziecko na Twoje ciuchy na wszystko a Ty nie potrafisz tego uszanować że haruję jak wół..
Chwyciłem talerzyk i wsadziłem go do szafki..
Po rozmowie z nią odechciało mi się jeść..
~ Posłuchaj mnie..
Przerwałem jej..
Teraz spojrzałem jej w twarz..
~ To Ty mnie posłuchaj jeśli mówię że nie mogę to nie mogę się nim zająć a Ty ładnie szanujesz moją decyzję a jeśli tak Ci zależy to zadzwoń do swojej matki niech się nim zajmie..
~ Moja matka wróciła do Polski i najchętniej też bym to zrobiła bo mam Cię już po dziurki w nosie wciąż tylko zrzędzisz i nic więcej..
~ Zostanę z nim pod warunkiem że dzwonisz teraz do Scoot'a - wyjąłem telefon z kieszeni wybierając jego numer podałem go jej - i wytłumaczysz mu dlaczego nie pojawiłem się w studiu i dlaczego dziesięć godzin pracy pójdzie w plecy..
~ Jasne zrobię to nie ma problemu..
Wzięła telefon i przyłożyła go do ucha uprzednio wciskając zieloną słuchawkę..
~ Tylko powiedz mu prawdę a nie kłam co u Ciebie jest normą..
Przewróciłem oczami..
~ Zamknij się masz siedzieć z dzieckiem a kłamstwo nie zaszkodzi a pomoże..
~ Hallo? Scoot? Hey z tej strony Wi..
Przerwała na chwilę..
~ Nie nie w porządku dzięki tylko chodzi o to że Justin - przerwała spoglądając na mnie pokręciłem głową na nie ostrzegawczo - że Justin ma gorączkę wymiotuje i nie może wyjść z pokoju bo nie ma si..
W tym momencie wyrwałem jej słuchawkę..
~ No witaj Scoot..
~ Cześć młody co jest bo nic nie rozumiem? Chory jesteś czy co?
~ Nie nie jestem chory..
~ Czyli będziesz dzisiaj w studiu?
~ Tak tak będę punktualnie..
~ To świetnie a jej powiedz żeby dupę ogarnęła..
~ Jasne. Cześć..
Nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się..
~ W tym momencie zostajesz z dzieckiem w domu a ja jadę do studia przejebałaś swoją szansę cześć.!
Chwyciłem kluczyki pierwsze lepsze i wyszedłem z domu..
~ Czekaj..
~ Czego jeszcze ode mnie chcesz?
Warknąłem w jej stronę..
~ Zostań z nim wytłumaczę Cię jutro proszę zostań z nim..
~ Jesteś nie poważna? Właśnie nie wiem jak to zrobisz ale ja nie będę ryzykował tylko żebyś Ty mogła sobie wyjść..
~ Ale posłuchaj..
~ Spierdalaj!
Warknąłem wyrywając swój nadgarstek i wsiadając do mojego auta w panterkę..
Odpaliłem silnik i ruszyłem..



* kilka godzin później *



Wróciłem do domu i co zastałem?
Moją matkę bawiącą Philip'a..
Zajebiście nawet do tego się posunęła..
~ Witaj mamo!
~ Justin co to ma znaczyć?
Zapytała moja mama cała zdenerwowana..
~ Ale co?
~ Dzwoni do mnie Weronika pyta czy mogę przyjechać zająć się na kilka godzin Philip'em bo musi Cię poszukać i coś załatwić a nagle Ty wracasz do domu a ona nie odbiera komórki..
Co za idiotka..
~ Mamo to nie tak.. Ja pojechałem do studia i nic jej nie powiedziałem a musiała iść zabukować matce bilet bo chce tu przylecieć..
Wymyśliłem coś na poczekaniu i żałuję że własną mamę okłamałem..
~ No dobrze tylko następnym razem uprzedźcie mnie dobrze?
~ Dobrze przepraszam mamo..
Przytuliłem ją i synka..



* dwa tygodnie później *


Właśnie się przygotowuję do trasy..
Ostatnie sprawy i wszystko dopięte na ostatni guzik..
~ Justin chłopie gdzie Ty jesteś?!
~ Już jadę spokojnie..
Jestem w drodze do studia które stało się w ostatnim czasie moim drugim domem..
~ Widzę Cię tu za pięć minut Khalil już czeka!
~ Zaraz będę!
Rozłączyłem się..
Myślałem wiele o wszystkim..
I doszedłem do wniosku że ja się duszę w takim związku..
Nim się obejrzałem byłem już pod studiem..
Pędem wyskakując z auta poleciałem do środka..
~ Przepraszam za spóźnienie korki..
Usprawiedliwiłem się..
~ Dobra a teraz won do pokoju nagrywać!
Warknął zły Scoot..
~ Yo Bro wchodzimy?
Przybiłem z chłopakiem piątkę na powitanie..
~ Jasne..
Razem weszliśmy do środka zakładając słuchawki a już po chwili zaczęliśmy..
Pierwszy wchodziłem ja..


'' JB Khalil..
Czas zabawy skończony (powiedz coś), skończony (powiedz coś)
Nie mam czasu by z Tobą grać,
Czas zabawy skończony, skończony,
Nie mam czasu by z Tobą grać
,


Już nie grasz w gry,
Już nie argumentujesz, nie pytasz "dlaczego"
Jaka to strata czasu,
Nie potrzebujemy walczyć (Nie potrzebujemy walczyć)
Chcę spędzić ten czas głośno się śmiejąc,
Ponieważ tutaj naprawdę nie ma czasu by argumentować, nie,



Czas zabawy skończony, skończony,


Zaraz po tym wchodził na chwilę Khalil..

Nie mam czasu by z Tobą grać,
Czas zabawy skończony, skończony,
Czas zabawy skończony, skończony,

A potem znowu ja..

 Nie mam czasu by z Tobą grać,
 Ciężko się ruszyć,

Znowu Khalil..

 Więc nie odpychaj mnie, 
 By zdobyć moje serce,

I znowu ja..

 Nie graj w żadne gry (Nie graj w żadne gry)
 Nie mam czasu by z Tobą grać,

I znów chłopak wszedł na wers..

Nie wypowiem żadnego imienia, nie wypowiem żadnego imienia,
Ale ty grasz w gry,
Ty po prostu nie jesteś święta,
Tylko powiedz co Ci chodzi po głowie, chciałbym żebyś poczuła mój ból,
Więc, sądzę że to tylko cząstka miłości,
Ale sądzę, że wiesz że jesteś tą jedyną, o której marzę,


Na refren kolejny raz pojawiłem się ja..
 
Czas zabawy skończony, skończony,
Nie mam czasu by z Tobą grać,
Czas zabawy skończony, skończony,
Nie mam czasu by z Tobą grać,

Ciężko się ruszyć,
Więc nie odpychaj mnie, by zdobyć moje serce,
Nie graj w żadne gry (Nie graj w żadne gry)

Czas zabawy skończony, skończony,
Nie mam czasu by z Tobą grać.''

Po nagraniu wyszliśmy z pokoju by posłuchać jak nam to wyszło..
Usiedliśmy na kanapie wsłuchując się w tekst..
A mnie nagle olśniło..
Wróciliśmy do pokoju nagrań i doszlifowaliśmy niektóre błędy i niedociągnięcia w całości wyszło całkiem dobrze..
Po nagraniach udałem się w kierunku domu..


* tydzień później *


Właśnie dzisiaj wyjeżdżam w trasę..
Za chwilę jadę na lotnisko by ruszyć do Nowego Jorku bo tam zaczynam trasę..
Znosiłem ostatnią walizkę i chwyciłem kluczyki..
Nie będę widział syna przez najbliższe 9 miesięcy chyba że w chwilach przerwy kilku dniowej będę leciał do domu do syna..
Nie myślałem jeszcze o tym ale pomyślimy..
Wsiadałem do auta..
~ Zaczekaj..
Ujrzałem Wi z Philip'em..
~ Nie jedziesz ze mną więc po co mnie zatrzymujesz? Spieszy mi się..
~ Chciałam Ci życzyć miłej podróży i żebyś od czasu do czasu się odezwał.. Powodzenia na koncertach, trzymaj się..
Przytuliła mnie po wypowiedzeniu tych słów..
Spojrzałem w jej oczy i musnąłem je.. 
Odwzajemniła to jednak nie było w tym pasji przez co po chwili go przerwałem..
To nie było to samo..
Uśmiechnąłem się do niej i ucałowałem synka..
~ Do zobaczenia synku..
Pogłaskałem go po główce..
~ Ty też się trzymaj..
Potarłem jej ramię na znak otuchy..
Odpalając silnik ruszyłem na lotnisko..
Po piętnastu minutach byłem na lotnisku a po chwili siedziałem już w samolocie..
Wiedziałem jedno..
Nie jest już między nami tak samo i nigdy nie będzie..
Dlatego wiem że mimo że wciąż ją kocham nie będzie moją żoną..
Bo ona się zmieniła..
A ja nie wiem zupełnie dlaczego..
Oparłem głowę o fotel i spojrzałem w okno..
Uśmiechnąłem się sam do siebie..
Ale to syn jest dla mnie najważniejszy i to dla niego i do niego będę wracał..
Bo między mną a Weroniką chemia się wypaliła i czar prysnął jak bańka mydlana na wietrze..
Wszystko co było.. zniknęło jak za pstryknięciem palcami..
Wszystko się zniszczyło..
A ona się zmieniła..
To nie była ta sama kobieta w której się zakochałem..
Jednak wiedziałem jedno..
Odkryję z jakiego powodu..
Żyję.. jeszcze..
I będę żył..
Bo mam dla kogo..
Mam Philip'a i to mi wystarczy...

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

OD AUTORKI: JESTEŚMY JUŻ NA KOŃCU PRZED NAMI EPILOG.. ZA KILKA DNI PODAM WAM PEWNĄ INFORMACJĘ WIĘC NIE OPUSZCZAJCIE MNIE ZA SZYBKO.. MOŻE WAS TO UCIESZYĆ ;)

9 listopada 2014

Rozdział 71..

Rozdział 71..

 Mam jedno pytanko.. Dotyczące zakończenia bloga.. Ponieważ robię to m.in. dla WAS, chcę wiedzieć jakie zakończenie woleliby moi kochani czytelnicy. No więc, wolicie aby było ono szczęśliwe, czy trochę mniej szczęśliwe, w grę wchodzi happy end or bad end, chcę poznać waszą opinię na ten temat dlatego proszę o wypowiedzeniu się w komentarzu.. Dzięki za uwagę i zapraszam do czytania.

**POLECAM WŁĄCZYĆ TĘ PIOSENKĘ PONIEWAŻ TROSZKĘ JEST NA NIEJ OPARTY ROZDZIAŁ I PRZY NIEJ ZOSTAŁ NAPISANY ( Ja osobiście się przy pisaniu przy tej piosence popłakałam ) --> [kliknij tutaj]

---------------------------------


 Justin P.O.V

 

 
Wpiła się delikatnie w moje usta co od razu odwzajemniłem a ja wiedziałem że jestem w niebie..
Może jednak Bóg się do mnie uśmiechnął?
Po dłuższej chwili gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie niechętnie..
Spojrzałem w jej oczka w których błyszczały malutkie iskierki..
Tylko ja wiedziałem o jakiego rodzaju iskierki chodzi..
To rozumieją tylko osoby które przeżyły coś podobnego do nas..
Wiele przeszliśmy jednak mimo wszystko gdy coś się dzieje jedno jest przy drugim dzień i  noc..
To jest oddanie..
Oddanie się drugiej osobie polega na oddaniu się całemu, polega na tym by dać całego siebie nie oczekując nic w zamian..
Ona oddała mi się cała i fizycznie i psychicznie..
Pamiętam każdą chwilę naszego życia..
Te lepsze oraz te gorsze momenty..
Kiedy leżeliśmy na łóżku tuląc się do siebie, oglądając jakieś durne programy w telewizji, kiedy moczyła nogi w basenie ja do niej podpłynąłem patrząc z uśmiechem wprost w jej oczęta a ona z uśmiechem wepchnęła mnie do basenu chlapiąc nogami wodą..
Albo i te gorsze..
Wspominałem sobie wtedy wszystkie chwile..
Każde wspomnienie przy tym rozstaniu bolało..
Kiedy pokłóciliśmy się bo ona bała się zranienia zdenerwowaliśmy się krzyczeliśmy ja rzuciłem butelką wody którą miałem w dłoni a ona zaczęła na mnie krzyczeć wypychając mnie na co odszedłem i rozeszliśmy się jednak ja nie mogłem odejść..
Nie mogłem spać nie wiedziałem co mam robić byłem zrozpaczony..
Jednak po jakimś czasie wróciła..
Tak, ona była pod moimi drzwiami..
A ja wiedziałem że nie mogę pozwolić jej znowu odejść..
Jednak tak się stało..
Długo by tu wspominać te wszystkie chwile..
W sumie mógłbym o nich napisać książkę, na pewno by ze wszystkich chwil i wspomnień powstała dobra książka która stałaby się bestsellerem..
 Posłałem dziewczynie delikatny uśmiech co odwzajemniła następnie wyciągnąłem w jej stronę dłoń..
Chwyciła ją a ja mocno ją objąłem..
~ Bądź przy mnie już zawsze.. Nie pozwolę Ci znów odejść, bo te wszystkie rozstania zbyt wiele mnie kosztowały by znowu nie zdążyć się Tobą nacieszyć a Ty znów mi znikniesz i uciekniesz zostawiając mnie samego.. Nie mogę pozwolić Ci odejść..
~ Czyżbyś dorósł do swoich lat?
Zaśmiała się cichutko spuszczając główkę w dół..
~ Najwidoczniej tak.. I to tylko dzięki Tobie słoneczko.. 
Chwyciłem jej podbródek podnosząc do góry jej główkę tak że nasze spojrzenia znowu się spotkały..
~ I nie spuszczaj głowy kotku bo nie ma nic złego w tym co powiedziałaś..
Posłałem jej pokrzepiający uśmiech na zachętę co odwzajemniła szczerze..
~ Myślałam że się o to na mnie zdenerwujesz..
~ Nie mam o co aniołku, bo powiedziałaś prawdę, nareszcie dorosłem do swojego wieku..
Pocałowałem jej kostki tak jak ona to zrobiła z moimi..
~ Tak strasznie mi Cię brakowało..
~ Mi Ciebie bardziej, nawet nie wiesz jak..
~ Przepraszam..
Znowu spuściła wzrok byle nie spojrzeć w moje oczy krążyła nim po każdej możliwej rzeczy w sali na samym końcu spuszczając go na swoje buciki..
~ Za co?
Zapytałem zdziwiony..
~ Za to co powiedziałam w kawiarni, za to wszystko co Ci mówiłam, ja tak wtedy nie myślałam ja tylko chciałam żebyś cierpiał może nie dosłownie ale chciałam żebyś poczuł jak ja się czuję gdy Ty mnie ranisz chciałam żebyś zobaczył że to wca..- przerwałem jej nie zatrzymujący się słowotok przywierając do jej ust swoimi i poruszając nimi stworzyliśmy własny rytm znany tylko nam..
Gdy skończyliśmy postanowiłem się odezwać pierwszy nim ona by to zrobiła..
Widziałem że już otwierała usta by to zrobić jednak ja ją uciszyłem gestem ręki..
~ Spokojnie bo mówiłaś jak zacięta płyta bez końca, nie gniewam się o to, zasłużyłem na to, przynajmniej poznałem jak to jest kiedy osoba która jest dla Ciebie wszystkim Cię rani, Ty ją tracisz a ona odchodzi..
Spojrzałem znowu w jej piękne oczy które pomimo braku makijażu były śliczne..
~ Mam coś na twarzy?
Zaśmiała się gdy zauważyła jak jej się przyglądam..
~ Skądże, po prostu tak brakowało mi Twojego uśmiechu, po prostu Ciebie całej.. A w Twoje oczka mógłbym się wpatrywać dniami i nocami..
~ Nie dałbyś rady..
Cichutki chichot wyrwał się z jej malinowych ust..
~ Dałbym kochanie, dałbym i nigdy by mi się to nie znudziło..
~ Po jakimś czasie na pewno..
~ Nawet nie wiesz jak brakowało mi tego spojrzenia pełnego miłości..
~ Przestań bo  się zarumienię..
~ I tak będziesz piękna..
Puściłem jej oczko na co się zarumieniła jak czerwone dorodne jabłuszko..
~ I co zrobiłeś.?
Zapytała śmiechem z udawanym wyrzutem..
~ Nie wiedziałem że to jeszcze na Ciebie działa..
~ Przestań.! 
~ Nigdy.!
Zaśmialiśmy się..
~ Justin, czuję się nie komfortowo..
Jęknęła niezadowolona..
~ Muszę się nacieszyć Twoim widokiem bo znowu mi uciekniesz do niego i znów Cię stracę..
Tym razem to ja spuściłem głowę głęboko wzdychając..
~ Ey nie smuć się tu..
~ A co może tak nie będzie.?
Nic nie odpowiedziała..
~ Sama sobie odpowiedziałaś..
~ Justin..
Przerwałem jej..
~ Walkę wygrałem, ale przegrałem wojnę..
Puściłem jej dłoń..
~ Zrozum że..
Nie dałem jej dojść do słowa..
~ Nie musisz mi się tłumaczyć, idź zadzwonić jak mały bo na pewno strasznie za nim tęsknisz..
Chciałem aby wyszła chociaż na chwilę z sali bo nie chciałem przy niej pokazywać moich łez..
 ~A Ty za nim nie tęsknisz? To też jest Twój syn, jesteś jego ojcem..
~ Tylko na piapierku, tę rolę będzie odgrywać inny facet..
Po moim policzku spłynęła łza którą momentalnie otarłem..
~ Chciałam Ci powiedzieć ale nie dałeś mi dojść do zdania..
~ Nie musisz mi się tłumaczyć..
~ Ale daj mi dojść do słowa.. 
Chciałem jej przerwać ale teraz to ona mnie uciszyła..
~ Nie mam zamiaru wracać do Polski zostaję tutaj moja matka przyleci tu z Philip'em bo chciałam żebyś go zobaczył przytulił i powiedział pierwszy raz do niego synku.. Ale sam wypychasz mnie w ramiona innego..
Jednak jesteś idiotą Bieber..
~ Czyli Ty..
Zająkałem się..
~ Czyli jeśli chcesz znów możemy stworzyć rodzinę.. W trójkę.. Ty, ja i Philip.. Normalną rodzinę z tatą z mamą i synkiem.. Jeśli obiecujesz być takim jak teraz do końca życia i nie zmieniać się nigdy więcej w gburowatego chama..
Po moim policzku znów popłynęła łza tylko ta łza była okazem radości..
Los znów się do mnie uśmiechnął w najwspanialszy sposób jaki tylko mógł..
Oddając mi ją i synka..
~ Czyli wrócisz do mnie?
Zapytałem z ogromnym stresem jakbym miał coś w gardle..
~ Gdybym nie chciała nie powiedziałabym Ci tego, nie siedziałabym przy Tobie dzień i noc.. Mimo tego wszystkiego co było w naszym życiu i tak Cię kocham.. A ta sytuacja która teraz się stała właśnie mnie w tym utwierdziła..
Uśmiechnęła się do mnie..
Poklepałem na łóżku na co usiadła..
~ Kocham Cię..
~ Ja Ciebie też..
Pocałowałem jej dłoń a w tym momencie weszła do sali moja matka..
~ Widzę że się obudziłeś synku,-uśmiechnęła się do mnie- to dobrze bo masz gości..
Nie wiedziałem o kogo chodzi..
Jednak gdy ujrzałem w drzwiach matkę mojej kobiety życia z moim, naszym synkiem z moich oczu poleciały łzy których nie chciałem zatrzymywać..
Nic więcej do szczęścia mi nie było potrzebne..
Wyciągnąłem w tam tą stronę dłonie..
~ Philip..
Szepnąłem i już po chwili mogłem po raz pierwszy przytulić synka..
~ Niech tak już zostanie na zawsze..
Przytuliłem dziewczynę z synem..
Nasza trójka tworzyła jedność..
Razem byliśmy rodziną..
To my ją tworzyliśmy..
Teraz zrozumiałem co te słowo oznacza..
Rodzina teraz ją mam i nigdy nie opuszczę...

--------------------------


Od autorki : Witam z kolejnym, jedyne co powiem że na końcu to się rozpłakałam dobitnie.. Proszę o opinię i zdanie jakie chcielibyście zakończenie.. See U Soon.. <3 love u all miśki <3

6 listopada 2014

Rozdział 70..

Rozdział 70..

------------------------------------

Dodaję notkę tutaj ponieważ wiem że i tak nie będziecie się fatygować by czytać ją niżej i zostawiać po sobie ślad. Po pierwsze chcę przeprosić bo wiem że zjebałam na całej linii gdyż rozdziału długo nie było ale miałam problemy i w dalszym ciągu je mam. Do tego wszystkiego dochodzą problemy w szkole, próby które zabierają mi cały czas. Teraz mam kolejne próby ponieważ zostałam wybrana do apelu i muszę nauczyć się swoich tekstów, doszlifować ton głosu, mimo że wszystko jest prawie perfekcyjne to i tak nie mam na nic czasu do szkoły muszę wstawać i chodzić na 7:00 ( tak dobrze czytacie ) i do domu wracam wieczorami. Na tym kończę mój monolog bo wiem że i tak zlekceważycie moje słowa ale BARDZO WAS PROSZĘ.. JEŚLI ZE MNĄ JESTEŚCIE JESZCZE.. TO ZOSTAWCIE PO SOBIE CHOCIAŻBY TĘ " . " TO WIELE DLA MNIE ZNACZY BO WIEM ŻE JESTEŚCIE! Potrzebuję waszej pomocy, motywacji a wiem że jesteście w stanie mi ją dać. Więc proszę Ci co zostali skomentujcie.. Do końca nie daleko tylko kilka rozdziałów. 

Chcę również podziękować i zadedykować go mojej SYLWII <3 ! Dziękuję za te miłe słowa i Twoje wsparcie które mi dajesz i motywujesz mnie w wiadomościach. To wiele dla mnie znaczy.!

Zaznaczam na początku że nie wiem kiedy nowy się pojawi postaram się ale nie obiecuję bo nie chcę was okłamywać. Obiecuję że zakończę tę historię bo to jest moje założenie i dotrzymam je.! 

A teraz zapraszam do czytania ;P

----------------------------------


Justin P.O.V

 

Nie mam już szans na bycie szczęśliwym.. 
Bo moje szczęście odeszło razem z nią...
Chciałbym aby wszystko wróciło do normy jednak wiem że to nigdy się nie stanie..
Mam tyle pytań do mojej matki, do Boga..
Do niej? Do niej nie mam żadnego pytania bo wiem że każda odpowiedź będzie negatywna..
Zastanawia mnie jedno..
Dlaczego gdy Bóg pozwolił mi zaznać trochę szczęścia wszystko się zjebało..
Odebrał mi je..
Dostałem coś na co czekałem całe życie a po chwili wyrwali mi je zostawiając z raną która nigdy się nie zagoi każde wspomnienie każde słowo każda myśl każda rzecz przyprawia mnie o załamanie..
Mam ochotę płakać jak baba i wylać swoje wszystkie smutki na kratkę papieru albo najzwyczajniej w świecie wyżalić się przyjacielowi..
Coraz bardziej oswajam się z myślą że jednak nie odzyskam nigdy w życiu mojego szczęścia..
Oswajam się z myślą że muszę się pogodzić ze stratą kogoś kto dawał mi nadzieję na lepsze jutro, kogoś kto odmienił o 180 stopni moje życie, kogoś kto w tak krótkim czasie stał się dla mnie światełkiem w tunelu..
Ktoś kto stał się dla mnie wszystkim..
Jej szczęście było moim szczęściem..
Nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne..
Nie chciałem otwierać oczu bo zadaliby mi pytania i nie zdążyłbym odpowiedzieć na jedno a już padłoby kolejne..
Wolałem jeszcze poczekać..
Wiem że jeśli to wyjdzie na światło dzienne to nie opędzę się od plotek pomówień czy nie wiadomo jeszcze czego..
Wiem że zawiodłem moje Beliebers..
Wiem o tym..
Bo sam wpajałem im że wiara i nadzieja jest czymś bez czego nie dojdziemy na szczyt..
Sam im wpajałem że nigdy ale to prze nigdy nie mogą się poddawać..
A sam udowodniłem że poddałem się w najgorszym momencie..
W momencie w którym powinienem pokazać że jestem silny..
Jak one mogą się teraz na mnie wzorować?
Jak ja mogę teraz być ich autorytetem?
No powiedzcie mi jak?
To nie może wyjść na światło dzienne..
One nie mogą się dowiedzieć..
Nie dopuszczę do tego..
Postanowiłem nie otwierać jeszcze oczu..
Dlaczego?
Bałem się..
Najzwyczajniej się bałem..
Czego?
Tych wszystkich pytań..
Nie wiem jak będę mógł się na nie wypowiedzieć..
Po chwili zmorzył mnie sen..
Dalej nie wiem co się w okół mnie działo..


* W tym samym czasie, gdy chłopak spał.. *



Do sali weszła brunetka..
Wyglądała koszmarnie..
Podpuchnięte powieki, zapłakane oczy, bez makijażu, bez wybiórczych ubrań..
Po prostu była ubrana tak jakby rano krzątała się po kuchni..
Jednak teraz to nie był dom to nie była kuchnia..
To była sala szpitalna..
Dziewczyna wyglądała jakby nie spała z dobry tydzień..
~ Dzień dobry.. - szepnęła cichutkim głosikiem dziewczyna..
Matka chłopaka natychmiastowo wstała zamykając ją w szczelnym uścisku..
~ Dzień dobry kochanie, jak się czujesz? - zapytała posyłając jej uśmiech..
Mimo że jej samej nie był łatwo, starała się podnieść dziewczynę na duchu..
~ Dobrze a Ty? Co z nim? Obudził się? Mówił coś? Dlaczego to zrobił? Nie miał brać tych słów do siebie ja.. ja tylko.. - w tym momencie głos dziewczyny załamał się a jej słowotok zatrzymał..
W jej oczach pojawiły się łzy..
Kobieta jeszcze mocniej chwyciła dziewczynę w objęcia..
~ Cichutko kochanie, spokojnie, to nie Twoja wina.. Uspokój się, proszę Cię musisz być silna dla siebie dla synka dla niego.. - kobieta nie pewnie wypowiedziała ostatnie dwa słowa spoglądając na dziewczynę która spuściła wzrok.. - dla was.. A przede wszystkim dla niego.. On tego potrzebuje.. Potrzebuje Ciebie.. Twojego wsparcia.. Po prostu Twojej obecności..
Zakończyła swoje zdanie a dziewczyna po prostu wyplątała się z uścisku kobiety..
Wyszła z sali wykonując telefon..
Pierwszy sygnał.. Drugi.. Trzeci..
~ Mam do Ciebie prośbę..
Cichutko zaczęła konwersację..
~ Mów co z nim jak się czuje? Obudził się?
Dziewczyna przerywając natłok pytań wtrąciła się ignorując wcześniejsze pytania..
~ Możesz tu przylecieć z Philip'em? 
~ Teraz?
Zapytała zdziwiona kobieta..
~ Tak najlepiej dzisiaj..
~ Dobrze..
~ Jak będziesz na lotnisku zadzwoń przyjadę po Ciebie..
~ Dobrze..
~ Dziękuję, przepraszam muszę wracać. Kocham Cię mamo!
Ostatnie zdanie jakie wypowiedziała..
Otrzymała odpowiedź ze strony matki i rozłączyła się..
Wróciła do sali..
Siadając na krzesełku chwyciła pewnie jego dłoń w ręce..
Pocałowała każdą kostkę z osobna..
Mocno zaciskając jego dłoń w swojej przytuliła się do niej..
~ Nie zostawiaj mnie, proszę.. Kocham Cię.. - szepnęła a po jej twarzy spłynęła łza która spadła na jego dłoń.. 
Zamknęła oczy, po chwili je otwierając, opuściła delikatnie jego dłoń na pościel podnosząc się chwyciła jego twarz w dłonie i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek szepcząc w jego usta kilka słów..
~ Potrzebuję Cię, wróć..
Siadając chwyciła jego dłoń ponownie w swe rączki..
 ~ Zaraz wrócę idę po kawę..
Poinformowała ją kobieta..
Ta tylko kiwnęła głową nie spuszczając wzroku ze spokojniej twarzy chłopaka..
~ Tak bardzo Cię potrzebuję, przepraszam, kochanie wróć, kocham Cię.!
Powiedziała wybuchając cichutkim szlochem..


Justin P.O.V 

 

Nie wiem jak długo spałem ale po prostu nie miałem ochoty otwierać oczu..
Wiedziałem że moja matka zada mi miliony pytań na które nie będę w stanie jej odpowiedzieć..
Nie będę potrafił odpowiedzieć jej, ubrać tego w słowa..
Po prostu nie będę potrafił spojrzeć jej nawet w oczy..
Nie myśląc o jej uczuciach po prostu zrobiłem coś co przyniosło nieszczęsne skutki..
Nie pomyślałem o tym jak ona będzie cierpieć..
Myślałem tylko o sobie..
Kiedy chciałem znowu zanurzyć się w krainie snów i nigdy nie obudzić pewnie moja matka chwyciła moją dłoń..
Chciałem ją wyrwać bo cały czas ktoś trzymał mnie za dłoń..
Jednak to co usłyszałem wprawiło mnie w osłupienie..
Jednak tego dotyku nigdy nie zapomnę..
Ten dotyk odróżnię na każdym krańcu świata i jeszcze dalej..
To nie była moja matka, czy pielęgniarka..
To była ona..
Ona tutaj była..
Ona tutaj jest..
Usłyszałem coś czego nie spodziewałbym się nigdy od ostatniej naszej kłótni..
Kilka słów które sprawiły że znów poczułem się kochany, że znów poczułem że żyję, że znów poczułem że mam dla kogo żyć..
 ~ Nie zostawiaj mnie, proszę.. Kocham Cię.. - szepnęła..
I gest którego nikt nigdy dla mnie nie zrobił oprócz mojej własnej rodzicielki..
Chwyciła moją twarz w dłonie i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek szepcząc w moje usta kilka słów..
~ Potrzebuję Cię, wróć..
Ponownie chwyciła moją dłoń w swe rączki..
  ~ Zaraz wrócę idę po kawę..
Poinformowała ją moja matka..
Nie odezwała się ani słowem..
Lecz po chwili usłyszałem kolejne słowa delikatnie wypowiedziane z jej ust..
~ Tak bardzo Cię potrzebuję, przepraszam, kochanie wróć, kocham Cię.!
Powiedziała wybuchając cichutkim szlochem..
Postanowiłem że nie mogę dać jej płakać..
Postanowiłem że wreszcie otworzę oczy..
Jednak widok który zastałem złamał moje serce..
Wyglądała koszmarnie tak jakby nie spała dbrych kilka nocek pod rząd..
Mimo wszystko dla mnie i tak była piękna tylko była strasznie wykończona i było to po niej widać..
Postanowiłem przerwać jej cierpienia i płacz..
Nie pozwolę by znowu płakała z mojego powodu..
Raz już popełniłem ten błąd i więcej go nie powtórzę..
Właśnie chyba dorosłem do swojego wieku..
Chyba dopiero zdałem sobie sprawę że tylko ona jest miłością mojego życia..
Tylko z nią będę szczęśliwy..
~ Nie zostawię, nie pozwolę Ci już odejść..
Szepnąłem cichutko z powodu mojego zaschłego gardła natomiast w momencie gdy wypowiedziałem te słowa spojrzała zapłakanymi oczkami na mnie i na jej twarzy pojawił się uśmiech..
Uśmiech którego brakowało mi tak długo za którym tęskniłem jak pojebany..
~ I nigdzie się już nie wybieram słonko..
Drugie zdanie i ostatnie które powiedziałem bo po chwili już puściła moją dłoń by móc chwycić w rączki moją twarz..
Wpiła się delikatnie w moje usta co od razu odwzajemniłem a ja wiedziałem że jestem w niebie..
Może jednak Bóg się do mnie uśmiechnął?

------------------

Od Autorki: To na tyle, trochę krótki ale ma w sobie wszystkie wątki. Mam nadzieję że się podoba. Proszę o zostawienie swojej opinii.. See U Soon ;) miśki.! <3